Gmina chciała zwrócić budynek dworca kolejowego PKP, jednak bezskutecznie. Burmistrz Sokółki Ewa Kulikowska podczas wczorajszego spotkania z mediami w Urzędzie Miejskim stwierdziła, że szacunkowy koszt remontu zabytkowego gmachu może wynieść nawet około 10 milionów złotych.
Gmina przejęła dworzec od PKP wraz z przyległą działką w 2014 roku za symboliczną złotówkę, zamierzając wyremontować budynek. Po wyborach samorządowych plany zmieniły się, a gmach z roku na rok robi się coraz bardziej zniszczony.
CZYTAJ WIĘCEJ: Nie będzie remontu dworca i szklanej wieży
Wczoraj Ewa Kulikowska mówiła, że kolej dysponuje środkami na remont takich obiektów, jednak nie dało się jej skłonić do przejęcia sokólskiego dworca. Fiaskiem skończyły się też plany przejęcia budynku przez prywatnego inwestora z południa Polski, który chciał stworzyć butiki oferujące luksusowe towary klientom z Białorusi.
Modernizacja gmachu może pochłonąć nawet 10 milionów złotych, jednak będzie wymagała wcześniejszego wykwaterowania rodzin, które mieszkają na piętrach budynku. Miejscem, gdzie mogliby zamieszkać ci ludzie jest jeden z bloków na ulicy Majowej, którego budowa właśnie dobiega końca.
Ewa Kulikowska opowiadała także o staraniach władz miasta związanych z budową drugiego wiaduktu nad torami, w okolicach ulicy Białostockiej w Sokółce (patrz wideo poniżej).
Dworzec kolejowy w Sokółce pochodzi z drugiej połowy XIX wieku. Wiosną 1862 roku tymczasowo uruchomiono odcinek kolei z Warszawy do Białegostoku. Począwszy od 18 maja kursowały na tej trasie dwie pary pociągów tygodniowo. We wrześniu uruchomiono odcinek do Grodna, biegnący przez Sokółkę i Kuźnicę, a wkrótce także do Wilna. Stałą komunikację na linii warszawsko-petersburskiej, liczącej 1330 kilometrów, otwarto 27 grudnia 1862 roku. Podróż pomiędzy końcowymi stacjami trwała wówczas 38 godzin. Była to druga linia kolejowa przebiegająca częściowo na ziemiach Królestwa Polskiego, po Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, zarazem czwarta linia kolejowa w Cesarstwie Rosyjskim.
(mby)