Najtrudniejszy był odcinek górski. Miałem tam akurat straszne upały. Nie było lekko, kilkunastokilometrowe podjazdy robiły swoje. Ale mogę się pochwalić, że ani razu nie prowadziłem roweru. Podołałem. Jestem szczęśliwy, że cały i zdrowy wróciłem do domu - powiedział nam Karol Dziedziul, który rowerem pokonał ponad 4100 kilometrów, aby wspomóc przyjaciela. Dziś zakończyła się akcja „Pomoc kręcona kilometrami”.
Karol w nietypowy sposób postanowił pomóc w zbiórce pieniędzy na rehabilitację Jarka Łukaszuka, który pod koniec ubiegłego roku miał wypadek samochodowy. 34-latek doznał porażenia czterokończynowego i porusza się na wózku. Kosztowna i intensywna rehabilitacja pomoże mu przywrócić minimum sprawności.
CZYTAJ: Jarek i jego rodzina proszą o pomoc. Trwa zbiórka na rehabilitację 34-latka
Rowerzysta wyruszył w swoją wyprawę 25 maja. Jechał wzdłuż granic Polski. - Ta wyprawa jest moim marzeniem, ale też jest to sprawdzian dla mnie - i fizyczny, i psychiczny - mówi nam Karol w dniu startu eskapady.
Dziś od Augustowa towarzyszyli mu przyjaciele, którzy specjalnie wyjechali rano pociągiem z Sokółki. Przed godziną 15 Karol przyjechał tam, skąd rozpoczął podróż - na plac przy pływalni miejskiej. Zmęczony, ale i niesamowicie szczęśliwy. Zapowiedział, że ma pomysły na kolejne wyprawy i poinformuje o tym wkrótce.
(pb)
Finał wyprawy Karola Dziedziula: