Dąb Dąbrowa Białostocka wciąż wygrywa. Na własnym boisku LKS pokonał dziś Orła Kolno.
Bez Jacka Markiewicza LKS zagrał przeciętny mecz. Gospodarze wyszli dość rozluźnieni i troszkę w przemeblowanym składzie. Jednak to Dąb wyszedł na prowadzenie w 36 minucie po golu Piotra Bondziula. Gospodarze grali jednak dość niefrasobliwe w obronie i pod koniec pierwszej połowy piłkę do ich bramki wpakował w 41 minucie Adrian Karankiewicz.
Druga połowa również była rozegrana na przeciętnym poziomie. Piłkarze Dębu wyszli na prowadzenie w 64 minucie, gdy po rzucie rożnym gola znów zdobył Piotr Bondziul. W tym momencie goście stracili motywację, a LKS zaczął kontrolować sytuację na boisku. Skutkiem tego był wywalczony przez Norberta Toczydłowskiego rzut karny. Za faul drugą żółtą kartkę otrzymał zawodnik Orła. Karnego na bramkę zamienił Łukasz Sołowiej.
Gdy kibice myśleli, że jest już po meczu, to w pierwszej akcji po stracie bramki wynik na 3:2 ustalił Michael Sanni. Spowodowało to dużą nerwówkę do ostatniego gwizdka. W 90 minucie sędzia dopatrzył się faulu na zawodniku z Kolna, który wychodził sam na sam z bramkarzem Dębu, za co Michał Kossyk został odesłany do szatni. Piłkarzom LKS-u udało się dowieźć wynik do końca. Po ciężkim meczu piłkarze z Dąbrowy znów zdobywają 3 punkty i walczą o awans do II ligi - informuje w mailu do redakcji "michal228".
Po dzisiejszym spotkaniu Dąb ma 49 punktów i zajmuje wciąż trzecie miejsce w tabeli III ligi. Do końca rozgrywek pozostały jeszcze trzy kolejki. Dąb spotka się kolejno z Olimpią 2004 Elbląg (na wyjeździe, 2 czerwca), Olimpią Zambrów (u siebie, 10 czerwca) oraz z Huraganem Morąg (na wyjeździe, 17 czerwca). 13 czerwca LKS zagra finał podlaskiego Pucharu Polski z ŁKS 1926 Łomża.
Podczas dzisiejszego spotkania doszło do pewnego zgrzytu. "Jeszcze przedwczoraj oficjalnie godziną rozpoczęcia meczu była 17. Od wczoraj spotkanie miało się rozpocząć o godzinie 18, a gdy dziś zaszedłem na stadion, dowiedziałem się, że mecz już trwa i jest 30 minuta spotkania! Rozpoczął się on więc o 17.30" - pisze "michal228".
Aktualizacja, 26 maja, godz. 15.47: - Godzina rozpoczęcia piątkowego meczu wynikała z nieprofesjonalnego zachowania działaczy Orła Kolno - wyjaśnia Mieczysław Sołowiej, prezes Dębu. - To Orzeł poprosił nas o przełożenie godziny meczu z 17 na 18 i myśmy się na to zgodzili. Jednak nikt od nich nie zgłosił tego faktu do PZPN. Zespół gości przyjechał do Dąbrowy około 16.45. Obserwator PZPN powiedział nam, że albo rozpoczniemy mecz o 17.30, albo w ogóle się on nie odbędzie. Zdecydowaliśmy się więc nie pognębiać rywali (mogliśmy liczyć na walkower), tylko rozegrać spotkanie pół godziny przed wyznaczoną godziną - dodaje.
(is)