Wygląda to na brak dobrej woli ze strony pana burmistrza. Jak się nie dogadamy, to powiat wyłoży na remont ulicy te pieniądze, które ma, czyli 130 tysięcy złotych - mówi Grzegorz Pul, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Sokółce. - Umowy takiej, jaką otrzymaliśmy, nie podpiszemy - stwierdza zdecydowanie Stanisław Małachwiej, burmistrz Sokółki.
O sprawie remontu ulicy Konopnickiej w Sokółce pisaliśmy już kilkakrotnie (czytaj tekst "Niech powiat się martwi"). Miasto i powiat nie mogły dojść do porozumienia w tej kwestii. Budowa chodników i wylanie asfaltu na fragmencie jezdni miało kosztować 260 tys. zł, a oba samorządy miały podzielić się wydatkami po połowie. Najpierw problemem było dofinansowanie kosztów robót przez prywatną firmę prowadzącą wydobycie żwiru pod Słojnikami. Chodziło o 30 tys. zł. Gmina chciała, aby te pieniądze zmniejszyły w równej części udziały obu inwestorów. Na ostatniej sesji Rady Powiatu dofinansowanie spółki wykreślono z budżetu. PZD przesłał kolejną wersję umowy burmistrzowi. Miasto jej nie zaakceptowało.
- Poprosiliśmy o zmianę. Zaproponowaliśmy, aby po wyremontowaniu odcinka jezdni ustawić tam znak zakazu wjazdu pojazdów o wadze ponad 10 ton, żeby zagwarantować bezpieczeństwo mieszkańcom. Skoro powiat nie potrafi wymóc na prywatnym przedsiębiorstwie dofinansowania inwestycji... - mówi Stanisław Małachwiej. - Otrzymaliśmy pismo, że PZD nie jest w stanie spełnić tych warunków. A umowy w przesłanej nam formie nie podpiszemy - dodaje.
- Pan burmistrz znalazł inne przyczyny, które nie pozwolą wyremontować ulicy. Chciałby, aby Powiatowy Zarząd Dróg wprowadził ograniczenia tonażu na tej drodze. Tymczasem to robi organ zarządzający ruchem, a nie my. Najpierw powinno się odbyć komisyjne spotkanie, a po wizji lokalnej powinien być sporządzony protokół. Odpowiada za to policja oraz kierownik Wydziału Komunikacji w Starostwie Powiatowym. Propozycja miasta to jest nakłanianie nas do złamania prawa - stwierdza Grzegorz Pul. - Jak się patrzy na dotychczasową korespondencję z Urzędem Miejskim, można odnieść wrażenie, że nie ma po prostu woli zrealizowania tej inwestycji.
Czy więc mieszkańcy mogą liczyć na remont ulicy? - Jak się nie dogadamy, to powiat wyłoży te pieniądze, które ma, czyli 130 tysięcy złotych. Najprawdopodobniej na taką kwotę rozpisany zostanie przetarg - tłumaczy Grzegorz Pul.
(is)