Wciąż nie wiadomo, z jakiego składu gmina Sokółka mogłaby ściągać tańszy węgiel do dystrybucji wśród mieszkańców. Wiadomo, że zmienią się zasady jego sprzedaży. Wczoraj dyskutowali o tym na sesji sokólscy radni.
Przypomnijmy, samorządy mają zaangażować się w dystrybucję węgla sprowadzonego przez rząd. Mieszkańcy powinni go nabyć w cenie nie wyższej niż 2 tys. zł. Za koszty transportu z wyznaczonych składów odpowiadałyby gminy.
Do tej pory każdy mógł mieć możliwość nabycia 1,5 tony węgla w tym roku i 1,5 tony w przyszłym. Ministerstwo Aktywów Państwowych postanowiło to zmienić.
- Uelastyczniamy limit zakupu węgla przez gospodarstwa domowe - poinformował wczoraj wiceminister Karol Rabenda. - Zmieniamy rozporządzenia tak, żeby Polacy mogli kupić np. 0,5 tony w tym roku, a 2,5 tony w przyszłym, nie zmienia się ta wielkość 3 ton w sezonie grzewczym - wyjaśnił.
CZYTAJ TEŻ: Mieszkańcy mogą składać wnioski o zakup węgla, choć nie jest jeszcze znana ostateczna cena
O problemach związanych z programem dystrybucji węgla dyskutowali wczoraj sokólscy radni i urzędnicy magistratu.
Sokółka ma otrzymać surowiec od spółki Węglokoks Katowice. Pełnomocnik burmistrza Sokółki Antoni Stefanowicz poinformował, że wciąż nie wiadomo skąd będzie można odebrać węgiel. W grę wchodzi Ełk oraz Bielsk Podlaski. Nie ma jeszcze jednak podpisanej umowy.
- Zero komunikacji, zero odpowiedzialności. No cyrk po prostu. Będziemy się starali dowieźć ludziom ten węgiel - mówił zastępca burmistrza Sokółki Adam Juchnik.
- Nie wiem o czym dyskutujemy, o tym chorym pomyśle? - nie krył irytacji radny Piotr Borowski.
- Węglokoks zwiększył nam pulę do 1800 ton. Czekamy. Nie mamy wciąż miejsca odbioru - poinformowała burmistrz Ewa Kulikowska.
Tymczasem 1200 ton węgla z Kolumbii trafiło już do Białegostoku. Surowiec ma trafić do odbiorców z 40 podlaskich gmin - poinformowało Polskie Radio Białystok.
(pb)