Jest patronem Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Janowie. Urodził się w pobliskiej wsi Cimoszka. Żył zaledwie 30 lat. Został zamordowany strzałem w tył głowy w charkowskiej siedzibie NKWD.
Dziś obchodzimy 73. rocznicę zbrodni katyńskiej. Jedną z jej ofiar był Józef Marcinkiewicz, genialny matematyk rodem z gminy Janów.
„Gdyby nie przedwczesny zgon, byłby on prawdopodobnie jednym z czołowych matematyków w skali światowej. Biorąc pod uwagę to, co zdążył on osiągnąć w ciągu swego krótkiego życia i co mógłby osiągnąć w warunkach normalnych, należy uznać jego przedwczesną śmierć za wielki cios dla matematyki polskiej i może najcięższą indywidualną jej stratę w okresie II wojny światowej” – tak o Józefie Marcinkiewiczu powiedział prof. Antoni Zygmund.
Józef Marcinkiewicz urodził się 10 marca 1910 roku w Cimoszce koło Janowa w niezamożnej rodzinie chłopskiej Klemensa Marcinkiewicza i Aleksandry z Chodakiewiczów. Miał czworo rodzeństwa: siostrę i trzech braci. Uczył się w Janowie, a następnie w Gimnazjum w Sokółce. Kontynuował edukację we Państwowym Gimnazjum im. Króla Zygmunta Augusta w Białymstoku, gdzie w 1930 roku zdał egzamin dojrzałości.
Mając 20 lat rozpoczął naukę na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Tak wspominał ten okres dr med. Zbigniew Godlewski, znajomy Marcinkiewicza:
„Jego talent ujawnił się już w pierwszych latach studiów: w czasie wykładów niektórych profesorów wstawał i mówił, że pan profesor nieprawidłowo przeprowadził rozwiązanie danego zadania, po czym bezczelnie ścierał to rozwiązanie, pozostawiając jedynie wynik. Następnie w bardzo krótkim czasie swoją metodą dochodził do właściwego rozwiązania. Po pierwszych szokach na uczelni zrozumiano, że mają do czynienia z wybitnym matematykiem.”
Po zakończeniu nauk, odbył jednoroczną służbę wojskową w 5. Pułku Piechoty Legionów w Wilnie. Został oficerem rezerwy.
Działalność naukowa Józefa Marcinkiewicza trwała zaledwie sześć lat – od 1933 do 1939 roku. W tym czasie pokonał dystans od magistra do profesora. Prowadził szereg badań, których wyniki publikował w najbardziej prestiżowych pismach naukowych w Polsce i za granicą. Szybko stał się matematyczną znakomitością. W 1937 roku obronił pracę habilitacyjną i otrzymał nominację na docenta. Wynikiem wzrastającej popularności było otrzymanie stypendium z Funduszu Kultury Narodowej na odbycie stażu naukowego w Paryżu i Londynie. W 1939 roku Marcinkiewicz wprowadził do matematyki nowy typ przestrzeni, nazywanej obecnie „przestrzenią Marcinkiewicza” oraz nowy typ całki występującej jako „całka Marcinkiewicza”.
Mając 29 lat otrzymał propozycję objęcia katedry matematyki na Uniwersytecie Poznańskim. Marcinkiewicz miał rozpocząć pracę w nowym roku akademickim 1939/1940. Plany pokrzyżowała wojna. Pod wpływem zaostrzającej się sytuacji politycznej, w przededniu wybuchu wojny, przerwał londyński staż i wrócił do Polski. Został zmobilizowany. Wziął udział w obronie Lwowa. Po kapitulacji miasta 22 września 1939 roku dostał się do niewoli sowieckiej. Jego nazwisko widnieje na rosyjskiej „Liście Starobielskiej” pod nr 2160.
Józef Marcinkiewicz został zamordowany wiosną 1940 roku w Charkowie. Jak wyglądały jego ostatnia droga z obozu w Starobielsku do Charkowa? W publikacji pt. „Józef Marcinkiewicz. Genialny matematyk – Męczennik Katynia” (wyd. Białystok 2011) czytamy:
„Transporty przychodziły na Dworzec Południowy w Charkowie, gdzie jeńców ładowano do więziennych autobusów i przewożono na ul. Dzierżyńskiego 13, do więzienia wewnętrznego. Umieszczonych w celach wywoływano pojedynczo, przeprowadzano rewizję, wiązano ręce z tyłu i sprowadzano do piwnicy, gdzie odbywała się egzekucja. Po sprawdzeniu przez prokuratora danych personalnych skazańca, padał strzał z nagana, najczęściej w potylicę. (…) Ciała składano w sąsiedniej komórce, jedno na drugim. Zwłoki wywożono samochodami ciężarowymi do pobliskiego lasu, znajdującego się na terenie ośrodka wypoczynkowego NKWD w Piatichatkach, wrzucano do przygotowanych wcześniej ogromnych dołów, posypywano wapnem i zakopywano. (…) Świat miał nigdy nie dowiedzieć się o tym ludobójstwie.(…)
Taką drogę ze Starobielska do Charkowa w więziennym wagonie odbył też por. rez. doc. dr matematyki Józef Marcinkiewicz.”
(anad)