Do bitwy partyzantów z Nowogródczyzny z komunistami polskimi i sowieckimi doszło pod koniec lipca 1945 roku w lesie pod Kraśnianami.
Sierżant Władysław Janczewski ps. „Laluś” zimą 1945 roku objął dowództwo nad drużyną przyboczną dowódcy Zgrupowania Północ Okręgu Nowogródzkiego Armii Krajowej. Wiosną zapadła decyzja, by zdekonspirowani żołnierze podziemia, którzy nie mogli wyjechać za linię Curzona jako repatrianci, przeszli nową granicę z bronią w ręku. Latem 1945 roku podkomendni „Lalusia” pokonali ponad sto kilometrów, docierając z Nowogródczyzny w okolice Sokółki.
Linię Curzona przekroczyli na wysokości wsi Klimówka i Nomiki. Po przejściu kilku kilometrów zatrzymano się w kolonii Puciłki. Tam oddział został zaatakowany przez konną grupę pograniczników, którą odparto ogniem broni maszynowej. Cofając się w kierunku zachodnim, żołnierze uwikłali się w walkę ogniową z grupą operacyjną NKWD znajdującą się we wsi Malawicze Dolne. Stanowisko ogniowe Rosjan miało się znajdować w budynku obecnej szkoły. Po oderwaniu się od przeciwnika Polacy przekroczyli szosę Sokółka-Grodno, po czym zatrzymali się na odpoczynek w lesie koło wsi Kraśniany. Tam właśnie oddział został okrążony przez grupę operacyjną złożoną z jednostek NKWD, KBW i UBP z Sokółki wspartą dwoma tankietkami. Pierwszy atak sowiecki został odparty. Oddział „Lalusia” przebijał się z okrążenia trzema grupami.
Według meldunku WUBP w Białymstoku do MBP w Warszawie, w walce pod Kraśnianami miało polec 12 partyzantów, zaś czterech wzięto do niewoli (dwóch z nich zostało rannych). Partyzanci stracili też trzy ręczne karabiny maszynowe, cztery pistolety maszynowe, pięć sztuk broni krótkiej i amunicję. Oddział w mocno uszczuplonym składzie dotarł do Puszczy Knyszyńskiej, gdzie zaopiekowały się nim placówki AK-AKO. Został rozformowany, po czym żołnierze zaopatrzeni w fałszywe dokumenty rozjechali się, głównie na Ziemie Odzyskane. Ośmioma rannymi zaopiekowała się sokólska organizacja AKO - opisuje wydarzenia z lipca 1945 Kazimierz Krajewski (cytat za „Ziemia Lidzka”).
Ze wspomnień Kazimierza Czarnowicza z Kraśnian:
Sołtys wysłał mnie oraz Józefa Czaplejewicza, Jana Minkowskiego i Michała Miltyka, poszedł z nami również funkcjonariusz UB Władysław Cz. wraz ze swymi kolegami, by wskazać ciała zamordowanych akowców. Po przybyciu na teren walk, Władysław Cz. wszedł nogami na klatkę piersiową pierwszemu zabitemu 19-letniemu żołnierzowi AK i z uśmiechem zaczął skakać oraz kopać butami po twarzy i uzębieniu, krzycząc po rosyjsku „nu czto ot adwajawał Polszu job twoju mać". Widząc to bestialstwo jego kolega zawołał do Władysława Cz. - „Włodek! Co ten młody człowiek zrobił złego tobie, że ty tak go po śmierci maltretujesz?". Pomyślałem sobie wtedy, co się stało z tymi rzekomymi Polakami, którzy z tak zimną krwią zabijają rodaków idących z kresów do swojej ojczyzny. On słysząc słowa kolegi zszedł z ciała zamordowanego i rozkazał nam zakopać we wskazanym miejscu. Pozostałe ciała, które leżały w pobliżu także zakopano w oddzielnych grobach. Pochowano 10-ciu żołnierzy z oddziału „Lalusia" w 8-miu grobach. W czasie pochówku tylko u trzech zabitych nie stwierdziliśmy obrażeń - bestialskiego znęcania się i prawdpodobnego dobijania jeszcze żyjących żołnierzy Armii Krajowej. Ciała zabitych były tylko w bieliźnie, gdyż odzież i obuwie zostało pozdzierane przez siepaczy NKWD i UB. Nie mieliśmy sumienia zasypywać piaskiem prawie nagich ciał, więc przykrywaliśmy czym się dało, szczególnie oczy, a jedno całkowicie nagie ciało przykrył swoją własną marynarką Jan Minkowski.
Relacja pochodzi z książki Tadeusza Gajdzisa - „Ziemia zroszona łzami. Sokółka - moje rodzinne miasto 1939-1947”.
W bitwie polegli: kpr. Brunon Jankiewicz ps. „Janczar" - Poniewież (Litwa - Kowno), kpr. Mikołaj Szrejko ps. „Ryś" - Małe Łopie koło Kowna, kpr. Wacław Jakubowski ps. „Koraś" - Duże Łopie koło Kowna, kpr. Stanisław Bartoszewicz ps. „Korek" - Rudziszki koło Wilna, sierż. Zygmunt Kulesza - 3 Brygada „Szczerbca", szer. Franciszek Płoński - 3 Brygada „Szczerbca", szer. Józef Stasiłowicz - 3 Brygada „Szczerbca", sierż. Witold Śliwiński, sierż. NN ps. „Szpak", chor. Mieczysław Górewicz ps. „Czeński" – Grodno, szer. Jan Czarnicki (15-latek) (spis za ex-kursje.salon24.pl).
Dziś w miejscu pochówku stoją krzyże, a drogę do mogił poległych wskazuje tablica.
opr. (pb)