Dziś przed Sądem Rejonowym w Sokółce zakończył się proces radnego Antoniego C. oraz jego partnerki oskarżonych o bezumowne odprowadzanie ścieków z dwóch posesji. - Działania te obciążały obciążyły finansowo mieszkańców miasta - tłumaczyła mecenas Anna Kozłowska, pełnomocnik prawny Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. - Sprawę uważam za czysto polityczną - stwierdził w emocjonalnym oświadczeniu radny.
Przypomnijmy, w listopadzie 2016 roku opisaliśmy sprawę dwóch nieruchomości należących do Antoniego C. Na ulicy Polnej w Sokółce przez kilka lat korzystano bezumownie i bez opłat z wodociągów oraz kanalizacji. Sprawa wyszła na jaw, gdy budowano tam nitkę ciepłociągu. Na innej posesji należącej do Antoniego C. - przy ulicy Białostockiej - ścieki odprowadzano z budynku bez należnych opłat, a właściciel nie miał w tej sprawie podpisanej umowy z Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji. Szefostwo spółki poinformowało o wszystkim organy ścigania. W marcu 2017 roku prokurator postawił zarzut Antoniemu C. odnoszący się do nieruchomości przy ul. Białostockiej. W przypadku posesji przy ulicy Polnej oskarżono Martę S., która miała umowę użyczenia nieruchomości. W październiku sprawa trafiła na wokandę.
CZYTAJ TEŻ: Nie płacono za wodę i ścieki. Radny przed sądem: To sprawa polityczna
Dziś przed sądem jako świadek zeznawał radny Marek Awdziej.
- W moim przekonaniu jest to nagonka. Wszystkie budynki na ulicy Białostockiej były podłączone do zbiornika na ścieki, który znajdował się w pobliżu miejsca, gdzie dziś jest urząd skarbowy. Pan C. miał przyłącze kanalizacyjne na wiele nieruchomości, w tym na tę przy ul. Białostockiej. W trakcie budowy sieci ciepłowniczej na ul. Polnej pracownicy MPWiK stwierdzili, że są wątpliwości co do podłączeń (wodociągowych i kanalizacyjnych - red.). Pani Marta S. i Antoni C. powiedzieli mi dwa dni później, gdy byłem u nich, że pani burmistrz (Sokółki - red.) i radczyni prawna urzędu nakazali skierowanie tej sprawy do prokuratury oraz że nie może być ona załatwiona ugodowo. Byłem zaskoczony. To miało związek z funkcją pełnioną przez Antoniego C. w Radzie Miejskiej. Po tej sytuacji był on krytykowany i pomawiany przez mieszkańców. Musiał zrezygnować z przewodniczenia Komisji Rewizyjnej. Tymczasem powiedział mi, że płacił wszystkie rachunki, które otrzymywał z MPWiK - tłumaczył Marek Awdziej. - Nie słyszałem wcześniej, by miały miejsce zawiadomienia wobec innych mieszkańców Sokółki w podobnych sprawach - dodał.
Radny stwierdził, że w Radzie Nadzorczej MPWiK zasiada Urszula Moniuszko, a Antoni C. wielokrotnie krytykował zatrudnienie jej jako radczyni prawnej w Urzędzie Miejskim w Sokółce.
Marek Awdziej zeznał także, iż często odwiedzał Antoniego C. i Martę S. na ulicy Polnej, gdzie mieszkają oskarżeni, korzystał tam z wody oraz z toalety.
W mowie końcowej mecenas Anna Kozłowska stwierdziła, że w okresie ponad sześciu lat odprowadzano ścieki bez opłat, w konsekwencji obciążając mieszkańców miasta. - Trudno zgodzić się z twierdzeniem, że fakt braku umowy umknął oskarżonym. Przedstawili oni dokumenty i twierdzili, że naprawili szkodę. Opłaty obliczone zostały jednak przez nich samych po ujawnieniu procederu. Istotną kwestią jest też fakt jak doszło do ujawnienia czynu. To nie sami oskarżeni przyszli do MPWiK, a sprawa wyszła na jaw przypadkowo, przy realizacji inwestycji ciepłowniczej. Można więc przypuszczać, że gdyby nie ona, to proceder by trwał. Oskarżony próbuje wykazać, że sprawa ma charakter polityczny, ale trudno doszukać się tu elementów polityki - mówiła.
Dodała, iż do tej pory Wodociągi zgłosiły do prokuratury 21 podobnych przypadków, w czterech wydano już wyroki. - Dlaczego radny miałby być traktowany zgoła odmiennie? - pytała Anna Kozłowska, wnioskując o wymierzenie sprawiedliwego wyroku i stosownej nawiązki na rzecz MPWiK.
Obrońca Antoniego C. zwróciła uwagę na fakt, że jej klient jest przedstawiany jako osoba, która miałaby narazić mieszkańców Sokółki na straty. Podkreśliła, że nie była zawierana umowa na odprowadzanie ścieków z innej nieruchomości należącej do radnego - przy ul. Ściegiennego w Sokółce - a mimo to przychodzą tam stosowne faktury. Określiła Antoniego C. mianem „trybuna ludowego”, a winę za całą sytuację zrzuciła na bałagan panujący w sokólskich Wodociągach. Stwierdziła też, że w przypadku nieruchomości na ul. Białostockiej w grę może wchodzić 160-170 zł. - Antoni C. nie czytał umowy, a spojrzał w regulamin, gdzie była mowa o dostawach wody i odprowadzaniu ścieków - powiedziała, domagając się uniewinnienia dla obojga swoich klientów.
Oskarżony oświadczył, że nie czuje się winny. Powiedział, iż w odniesieniu do nieruchomości na ul. Białostockiej był przekonany, że podpisuje umowę zarówno na wodę, jak i odprowadzanie ścieków. Dodał, że to Marta S. wykryła, iż nie jest doliczana opłata za kanalizację i od tamtej pory sami właściciele doliczają stosowną kwotę do rachunku.
- Sprawa jest śmieszna, bo żadnej szkody nie ma. Zapłaciłem za wszystko jak tylko zorientowałem się, że w Wodociągach jest bałagan i nie wszystko uwidaczniane jest na fakturach. Sprawę uważam za czysto polityczną i wnoszę o uniewinnienie. Sprawa ta ma doprowadzić do wyłączenia mnie z polityki lokalnej. Przypisuje mi się przestępstwo kryminalne z niskich pobudek bez żadnego dowodu - mówił Antoni C.
Dodał, że w aktach znalazło się jego oświadczenie majątkowe. - Mój majątek ma 3,5 miliona. Oto jestem oskarżony o 169 złotych - wyjaśnił wyraźnie poruszony.
Sąd ma wydać wyrok w sprawie w przyszłym tygodniu.
(is)