Problem polega na tym, że nie mamy miejsc dla trzylatków, a zmiany w ustawie oświaty, które zostały przyjęte przez Sejm w styczniu tego roku spowodowały to, że rodzice mają prawo do tego, by ich dzieci w wieku sześciu lat kontynuowały naukę w przedszkolach. Tak więc prawie zupełnie nie będziemy mogli dokonać naboru na wolne miejsca, bo ich praktycznie nie będzie - mówi Adam Kowalczuk, zastępca burmistrza Sokółki. Władze miejskie prowadzą obecnie cykl spotkań z rodzicami maluchów.
Problem dotyczy nie tylko Sokółki, ale całego kraju. Poprzedni rząd wprowadził obowiązkową naukę w szkołach dla sześcioletnich dzieci. Obecny Sejm to zmienił.
- Byliśmy przygotowani do tej pory na trzy roczniki w przedszkolach: dzieci trzy-, cztero- i pięcioletnie. W tej chwili cofnięta reforma powoduje, że mamy jeszcze sześciolatki, czyli pełne cztery roczniki, którym musimy zapewnić miejsca. Sytuacja jest więc niełatwa - tłumaczy Adam Kowalczuk. - Obowiązek zapewnienia trzylatkom miejsc w przedszkolach będzie nas obowiązywał od 1 września 2017 roku. Mamy więc trochę czasu na to, by się do tego przygotować - dodaje.
Może się to skończyć tym, że najmłodsze dzieci jeszcze przez rok będą musiały pozostać w domach.
- Od poprzedniego tygodnia prowadzimy rozmowy z rodzicami sześciolatków, w każdym przedszkolu. Przekazujemy informacje, które mogą ułatwić im podjęcie decyzji. Mówimy o tym, że wciąż istnieje możliwość posłania ich pociech do klas pierwszych podstawówek. Jest pewien opór, natomiast nie wiemy wciąż, jaki będzie skutek naszych spotkań - mówi zastępca burmistrza Sokółki.
To nie jedyne rozwiązanie.
- Proponujemy też rodzicom skorzystanie z klas zerowych w „Jedynce” oraz w ZSI w Sokółce, bo tam takie oddziały uruchomimy. W ten sposób zrobiłoby się miejsce dla młodszych dzieci w przedszkolach. Czy to się spotyka z dużym zainteresowaniem? Nie wiemy. Nabór trwa do końca marca. Na razie nie mamy pewnych informacji na temat liczby miejsc, jakie będziemy musieli zapewnić. To przede wszystkim problem lokalowy. Wszystkie sale możliwe do wykorzystania są po prostu obsadzone. Nie wiem, czy nam się udaje przekonać rodziców. Po spotkaniach wielu z nich mówi, że rozumieją problem i zastanawiają się, jaką decyzję podjąć - tłumaczy Adam Kowalczuk.
Zastępca burmistrza Sokółki dodaje, że paradoksalnie sześciolatki posłane od września do podstawówek będą w uprzywilejowanej sytuacji.
- Podkreślamy ważną rzecz, której do tej pory się nie zauważało. Mówimy o przyszłości szkolnej dziecka. Trzeba zwrócić uwagę na to, że maluchy, które jako sześciolatki pójdą do szkół podstawowych będą miały dużo lepszy dostęp do edukacji na jej wyższych szczeblach, począwszy od placówek ponadgimnazjalnych, po studia. To będzie bardzo mały rocznik. Szkoły i uczelnie będą wręcz zabiegały o te osoby. Podkreślamy więc, by spojrzeć na to w takiej długoterminowej perspektywie, przyszłości dziecka - dodaje Adam Kowalczuk.
(is)