"Nasadzone powinny być w szczególności ulice Białostocka i Grodzieńska i to na koszt GDDKiA jako rekompensata za ruch, hałas i zanieczyszczenie" - zaproponował kilka dni temu Eugeniusz Wiśniewski. Postanowiliśmy sprawdzić, czy pomysł ten jest w ogóle realny.
O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do Rafała Malinowskiego, rzecznika prasowego białostockiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.
"Jeśli chodzi o sfinansowanie przez GDDKiA zadrzewienia ulic Białostockiej i Grodzieńskiej w Sokółce, to jest to mało prawdopodobne" - wyjaśnił rzecznik w mailu przesłanym do redakcji. "Nasadzenia prowadzimy przede wszystkim przy gruntownej przebudowie istniejących, lub budowie nowych dróg. Najczęściej mówimy przy tym o zieleni osłaniającej lub odtwarzaniu zieleni zniszczonej czy uszkodzonej w związku z prowadzonymi pracami. Tutaj żaden z tych czynników nie zachodzi, natomiast ogólnie specjaliści z zakresu BRD (Bezpieczeństwo Ruchu Drogowego) uważają, że tzw. otoczenie twarde w pasie drogowym (zwłaszcza w bezpośrednim sąsiedztwie jezdni) jest niewskazane właśnie ze względów bezpieczeństwa" - dodał Rafał Malinowski.
Tymczasem w przypadku przebudowy skrzyżowania ulic Białostockiej i Piłsudskiego (plany takie wraz z wizualizacjami istnieją od dobrych kilku lat), trzeba będzie wyciąć kolejny rząd drzew w centrum Sokółki. Tak przynajmniej twierdzi zastępca burmistrza Sokółki Piotr Bujwicki. Będzie za to nowa połać asfaltu i równe chodniki.
(is)
Czytaj też:
Czy chcemy mieszkać w mieście pełnym drzew?