Wyborom samorządowym w Sidrze towarzyszyły dramatyczne okoliczności. Jeden z dwóch kandydatów na wójta na półtora tygodnia przed głosowaniem odebrał sobie życie. Jan Ogił, pozostał jedynym pretendentem do objęcia funkcji wójta. Zgodnie z przepisami odbył się więc swoisty plebiscyt - na kartach wyborczych przy nazwisku jedynego kandydata mieszkańcy zaznaczali "Tak" albo "Nie". Można było sądzić, że to jedynie formalność i wkrótce Jan Ogił zostanie zaprzysiężony i obejmie stery w gminie. Tak się nie stało, bowiem 1127 wyborców zagłosowało przeciw tej kandydaturze, a tylko 401 było za. To drugi taki przypadek w Polsce podczas tegorocznych wyborów, kiedy jedyny kandydat nie otrzymuje wymaganego do objęcia mandatu poparcia.
Dlaczego tak się stało w Sidrze, rozmawialiśmy z Janem Ogiłem.
- Cóż, przyczyn było z pewnością wiele. Jedną z nich jest to, że spora część osób rozpowszechniała nieprawdziwe informacje na mój temat i na temat moich działań. Pojawiły się plotki, że mam zamykać szkoły, co było fikcją. Swoje zrobiła również atmosfera, jaka wytworzyła się w gminie po tragicznej śmierci śp. Lecha Nowika. Skoro zdecydowana większość opowiedziała się na "Nie", to taka jest demokracja, godzę się z wynikiem. Mimo całej tragedii nie były to równe warunki - mówi Ogił.
Jak dodaje, startując na wójta nie liczył na duży sukces.
- Ludzie, z którymi się spotykałem podkreślali, że jestem młodą osobą, mam pomysły na funkcjonowanie gminy, którymi chętnie się dzieliłem się z mieszkańcami, więc ci mówili: " to startuj na wójta". Pomyślałem, że faktycznie to dobry pomysł. Niestety wyszło, jak wyszło. Tego nikt nie mógł się spodziewać. Wokół tragedii wytworzyła się niejasna sytuacja i zła atmosfera. Nie zdążyłem nawet zacząć kampanii, a po śmierci mojej kontrkandydata postanowiłem nie robić jej wcale. Miałem świadomość, że moja jakakolwiek działalność w ostatnim tygodniu przed wyborami mogłaby być źle odebrana. Ludzie mogli sobie pomyśleć: „wycofał się, więc pewnie ma z tym coś wspólnego, robi kampanię - to nie szanuje zmarłego rywala”. Niestety niektórzy już na pogrzebie pana Nowika zaczęli knuć. Ja postanowiłem zachować się jak człowiek - mówi.
Jan Ogił nie został wójtem, nie mógł też liczyć na miejsce w Radzie Gminy. Z jego komitetu weszło tylko dwóch radnych.
- Ta cała sytuacja pokazała mi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Mam czyste sumienie, nie obawiam się wyjścia na ulicę. Wielu nurtuje pytanie, dlaczego pan Nowik to zrobił, ale tak naprawdę nikt tego nie wie. Snucie jakichkolwiek teorii jest podłe, chociażby ze względu na pamięć o zmarłym - mówi Jan Ogił. - Chciałbym podziękować wszystkim wyborcom, którzy zdecydowali się oddać na mnie głos - kończy.
Wyboru wójta Sidry dokona Rada Gminy bezwzględną większością głosów ustawowego składu rady. Swojego kandydata na włodarza może zgłosić minimum pięciu radnych. Może się zdarzyć również tak, że w ciągu dwóch miesięcy od dnia wyborów Rada Gminy nie poradzi sobie z wyborem wójta. Wówczas jego obowiązku do końca kadencji będzie pełniła osoba wyznaczona przez premiera na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że duże szanse na wybór ma Jan Hrynkiewicz, dotychczasowy wójt. Wśród potencjalnych pretendentów wymienia się też Krystynę Sawicką, obecną dyrektor Szkoły Podstawowej w Sidrze oraz także radnego Michała Lewickiego.
Nowa Rada Gminy zbierze się po 16 listopada. Wówczas prawdopodobnie wyjaśni się, kto będzie kierował gminą Sidra przez kolejne pięć lat.
(mby)