Marcin Lićwinko od lat zajmuje się tradycyjnymi pieśniami i śpiewem z terenów górnej Biebrzy. W tym roku po raz trzeci uzyskał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Po raz trzeci również zajął się pieśnią ludową – a właściwie jej nauczaniem.
Od 15 lat twórca zajmuje się ochroną lokalnego dziedzictwa oraz budowaniem lokalnej tożsamości kulturowej. Prowadzi warsztaty, zajęcia, organizuje prezentacje, występy oraz bierze udział w projektach artystycznych.
- Podczas pierwszego stypendium zajmowałem się tworzeniem zbiorów pieśni, uporządkowywaniem, dogrywaniem, szukaniem pieśni w terenie. W drugim i trzecim zająłem się już tylko śpiewem i nauczaniem młodych ludzi – tłumaczy Marcin Lićwinko. – Pracuję z trzema osobami w trybie indywidualnym. Zależało mi na tym, aby w regularnym cyklu spotkań pokazać warsztatowiczom, czym jest pieśń ludowa, z jakimi się wiązała zwyczajami, tradycjami i obrzędami. Poprzez takie działania chciałbym też, aby te osoby poznały elementy naszej dawnej tradycji tutejszej kultury. Śpiewaliśmy bardzo różnorodne pieśni – te w języku polskim, jak i w gwarze. Podlasie jest obszarem pogranicza kultur. Głównie bazujemy na pieśniach Sokólszczyzny, Augustowszczyzny i Grodzieńszczyzny.
Stypendysta prowadzi zajęcia z trzema uczennicami.
- Każda z nich idzie swoim własnym trybem, każda z nich interesuje się też pewnymi elementami. I to właśnie w tym kierunku się one kształcą. Spotykamy się już pół roku. Jest to dużo, a zarazem mało. I choć pracujemy regularnie, chcielibyśmy zrobić więcej niż nam się udało. Patrząc na to, jak wyglądają nasze spotkania myślę, że będziemy je kontynuować już poza moim stypendium. Poza zajęciami ze mną, dziewczyny mają możliwość spotkania z innymi osobami – głównie są to śpiewaczki – kontynuuje. – W dużej mierze bazujemy na nagraniach, które udało mi się zebrać. Uczennice mają możliwość ich słuchania, spisywania tekstów, samodzielnego uczenia się melodii, jak i języka prostego. Bywało tak, że spędzaliśmy zajęcia na spisywaniu i tłumaczeniu pieśni śpiewanych w gwarze, wszystko to po to, aby dokładnie zrozumieć dany tekst.
Nauka dawnego śpiewu nie należy jednak do najprostszych rzeczy.
- Każda z uczestniczek ma różne problemy związane ze śpiewem. Język to jedno, ale sama technika śpiewu dla wielu z nich jest czymś nowym. Jest to powrót do pierwotnego głosu. Dla nas, przyzwyczajonych do zupełnie innego tonu głosu i śpiewających na co dzień inaczej, jest to obce. Początkowo największym problemem jest oswojenie się z tym „nowym” głosem – mówi Marcin Lićwinko. – Cieszę się, że udało mi się zdobyć to stypendium. Jest to coś, dzięki czemu można krzewić kulturę bezpośrednio wśród mieszkańców i mam nadzieję, że spotkania będą nadal kontynuowane.
Finałem projektu będzie koncert. Nie jest jednak jeszcze znana jego dokładna data, w związku z sytuacją epidemiczną w Polsce.
Jedną z uczestniczek warsztatów jest osiemnastoletnia Ewa, która kończący właśnie drugą klasę liceum.
- Celem tych zajęć jest podtrzymanie tradycji. Marcin uczy nas ludowych pieśni w języku prostym i polskim. W spotkaniach uczestniczę ja oraz dwie inne dziewczyny. Lubię śpiewać te piosenki, lubię ten klimat i całą otoczkę – mówi Ewa. – W czwartej klasie szkoły podstawowej byłam w zespole ludowym. Potem niestety grupa się rozpadła, jednak sympatia do kultury ludowej pozostała. Teraz pojawiła się możliwość uczestniczenia w warsztatach śpiewu ludowego, więc z niej skorzystałam. Muzyka jest dla mnie relaksem. Lubię śpiewać, tańczyć. Jest to dla mnie jednak odskocznia, a nie plan na przyszłość. Jestem bardzo związana z tradycją - pochodzę z Lipska, gdzie słynne są pisanki, a śpiewanie się z tym w pewnym sensie łączy. W przyszłości chciałabym pracować w ośrodku kultury, gdzie mogłabym zająć się popularyzowaniem tych tradycji. Mam nadzieję, że ten projekt mi to umożliwi.
Warsztaty zostały zrealizowane w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
(Or)
Warsztaty śpiewu w Lipsku: