W nocy były dwie próby siłowego przekroczenia granicy – poinformowała ppor. Anna Michalska, rzeczniczka Straży Granicznej. 40 osobom udało się dostać do Polski. Zawrócono je do linii granicznej.
Minionej doby wobec 34 cudzoziemców wydano postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski. Do tej pory wydano ich 1394. Od początku roku Straż Graniczna zarejestrowała 35 tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy.
- Wczoraj jedna z naszych funkcjonariuszek doznała urazu śródręcza ręki. Została jej udzielona pomoc. Inny funkcjonariusz doznał urazu barku. Oboje zostali przewiezieni na SOR, wrócili już ze szpitala – powiedziała podporucznik.
Do siłowych prób przekroczenia granicy doszło na terenach ochranianych przez placówkę SG w Czeremsze i Dubiczach Cerkiewnych.
- W Czeremsze była to grupa około 50 osób. Nie udało się im sforsować granicy, zapobiegliśmy tej próbie. Około godziny 23 na terenie ochranianym przez placówkę w Dubiczach Cerkiewnych grupa około stuosobowa próbowała się wedrzeć do Polski. Udało się to 40 osobom. Zostały one doprowadzone do linii granicy. Osoby te były bardzo agresywne, rzucały w funkcjonariuszy Straży Granicznej kamieniami, byliśmy oślepiani laserami, były używane petardy. Obie grupy były bardzo agresywne – powiedziała Anna Michalska.
Tymczasem obozowisko nieopodal Kuźnicy pustoszeje.
- Obserwujemy grupę, która była wczoraj w Kuźnicy, potem przeniosła się na teren dawnego koczowiska. Te osoby w tej chwili spakowały się z koczowiska i przemieszczają się. Nie wiemy, gdzie służby białoruskie je zabierają. Widzimy, że cześć z tych osób zabierają ze sobą kłody drewna, których używają do kładzenia na koncertiny do przekraczania granicy – kontynuowała rzeczniczka.
Ppor. Anna Michalska powiedziała też, że w oddali koczowiska widać autokary. Nie wiadomo jednak czy cudzoziemcy są zabierani z koczowiska, aby powróciły w głąb Białorusi czy są tylko przemieszczani w inne miejsca przy granicy. Nie zaobserwowano innego miejsca oprócz ogromnego koczowiska w okolicy Kuźnicy, w którym jest około dwóch tysięcy osób. SG podejrzewa, że sporo grup ukrywa się w lasach.
Wcześniej wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik na antenie TV Republika powiedział, że „dostał informację, iż Łukaszenka postawił pierwsze autobusy, do których wsiadają migranci i odjeżdżają". - Koczowisko pod Kuźnicą powoli pustoszeje. Wygląda na to, że Łukaszenka przegrał tę bitwę graniczną - dodał Maciej Wąsik.
Sytuacja na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi, gdzie od poniedziałku po stronie białoruskiej koczują migranci, zaostrzyła się we wtorek rano, gdy - jak informowała Straż Graniczna - w stronę polskich służb rzucane były m.in. kamienie, kłody drewna. Policja używała armatek wodnych wobec agresywnych osób znajdujących na przejściu po stronie białoruskiej. Ministerstwo Obrony Narodowej podało, że „migranci zostali wyposażeni przez białoruskie służby w granaty hukowe i obrzucili polskich żołnierzy i funkcjonariuszy".
(PAP), autor: Bartłomiej Figaj
(or)