Kilkudziesięciu samorządowców z całej Polski podpisało dziś „Kontrakt dla Rzeszowa". Był to wyraz poparcia dla Konrada Fijołka, kandydata na prezydenta Rzeszowa wspieranego przez ugrupowania opozycyjne. W niedzielę odbędą się tam wybory samorządowe. Wśród samorządowców popierających Konrada Fijołka był wójt Korycina Mirosław Lech. Wziął on udział w manifestacji zorganizowanej dziś w centrum Rzeszowa.
Przedterminowe wybory odbywają się po tym, jak w lutym br. ze stanowiska zrezygnował prezydent Tadeusz Ferenc. O fotel włodarza stolicy Podkarpacia rywalizują: Grzegorz Braun (Konfederacja), Konrad Fijołek (samorządowiec popierany przez KO, Polskę 2050 i Lewicę), Ewa Leniart (wojewoda podkarpacki, PiS) i Marcin Warchoł (Solidarna Polska). W Rzeszowie w ostatnim czasie gościli zarówno liderzy Zjednoczonej Prawicy (w tym Jarosław Kaczyński), jak i Koalicji Obywatelskiej (z Borysem Budką na czele).
Dziś na rynku w Rzeszowie spotkało się kilkudziesięciu samorządowców, m.in. ze Stowarzyszenia „Samorządy dla Polski”, aby poprzeć Konrada Fiołka. Był wśród nich Mirosław Lech.
W Urzędzie Gminy w Korycinie usłyszeliśmy, że dziś jest on na wyjeździe służbowym, a od jutra przebywać będzie na urlopie.
- W Rzeszowie byłem na szkoleniu. Przy okazji uczestniczyłem w konwencie dotyczącym wydarzenia, które odbędzie się w najbliższą niedzielę. Przypadek rzeszowski jest specyficzny i wyjątkowy. Gdy obserwuje się sytuację, że do tego miasta przyjeżdża ekipa władzy i bez żadnej żenady, skrupułów i obiekcji mówi wprost, że jeśli wybierze się określonego kandydata, to oni dadzą pieniądze na inwestycje w tym mieście, to jest to ewidentnie korupcja polityczna. To skandaliczne i woła o pomstę do nieba - powiedział Mirosław Lech.
Zapytaliśmy go czy angażowanie się samorządowców w kampanię wyborczą jest w porządku.
- No tak, ale jest to również efekt przede wszystkim uprawia polityki przez osoby, które mają do dyspozycji aparat państwa i państwowe pieniądze. Tu się nie obiecuje prywatnych środków, partyjnych środków. Mówimy tu o pieniądzach naszych, Polaków, moich, pana, rzeszowian, białostoczan, korycinian. Jest to po prostu niedopuszczalne, wręcz haniebne. Dziwi mnie to, że my jako Polacy nie reagujemy na taki sygnał. Powinniśmy wołać: „O czym wy ludzie mówicie? Przecież obiecywaliście transparentność, solidność, białe rękawiczki, a robicie coś zupełnie innego". Samorząd to coś, co buduje Polskę i będzie ją budować. Potrzebujemy w nim ludzi, którzy mają doświadczenie, a nie przywożonych w limuzynach. To ludzie powinni decydować, wybierając optymalnego kandydata pod kątem znajomości jego osoby, jego dokonań, jego umiejętności, nawet jego rodziny. W tym przypadku angażowanie się samorządowców (w kampanię wyborczą - red.) jest jak najbardziej w porządku - odpowiedział wójt Korycina.
- Czy samorządowcy, którzy wybrali się do Rzeszowa pracują na rzecz swoich Małych Ojczyzn? - zapytaliśmy.
- Oczywiście że tak. Praca polega również na zdobywaniu informacji i na dzieleniu się nimi. Takie spotkania to nie tylko jakaś tam rozrywka, bo to nie jest rozrywka, a ciężka praca, ale również wymiana wiedzy, wymiana doświadczeń, przekazywanie ich sobie. Czasami takie właśnie spotkanie może dać o wiele więcej niż jakieś najlepsze nauki - stwierdził Mirosław Lech.
Jeśli w niedzielę żaden z kandydatów na prezydenta Rzeszowa nie zdobędzie ponad 50 procent głosów, wówczas dwa tygodnie później odbędzie się druga tura. Sondaże dają największe szanse na wygraną Konradowi Fijołkowi.
(pb)
Zdjęcia - Stowarzyszenie „Samorządy dla Polski”: