Wychowywanie dzieci na przestrzeni lat zmienia się. Zasady, które kiedyś były normą teraz odchodzą do lamusa. Niektóre jednak pozostają niezmienne od kilkudziesięciu lat - karmienie piersią czy kołysanie. I niech tak pozostanie jak najdłużej, to najpiękniejsze chwile bliskości, które w pamięci mam i dzieci pozostają na zawsze.
Ja radziłasa uże u szpitali. Piersza u wioscy była babka, katoruju klikali, kab pryniała dzicia. Heto była takaja, jakby dziś skazaci, pałożna. Jana umieła momahczy maleńkamu czaławieku pryjści na hety świet. Ja dumaju, szto tedy i pryszła maci inaczaj hatowiłasa da parodu, jana wiedała szto nichto joj za wielmi ni pamoża i sama musić pawici swoju doczku czy syna.
Dziś haworać, szto pirażywali najzdarouszyja dzieci, hetyja chworyja umirali, bo ni było dachtarou, kab jim pamahli. Czasam bywało szto umirała i maci, i dzicia. Nam dziś zdajecca, szto heto byli strasznyja czasy.
Moja mama karmiła minie sama mnoho let, aż piać. Heto dobro czy kiepsko? Zależyć od hetaho jak chto do hetaho padchodzić. Ja dumaju, szto heto dobro, dauniej ni było usialakaho małaka dla małych dziciej. Ni było też żadnaho hatowaho jadzenia jak teraz. Dzieciam dawali toja, szto było u chaci, toja szto samy jeli. Duszyli heta jadzenia, maczyli kab miaka było i karmili jim małyja. A małako od karowy było. I dzieci żyli i raśli. Jaki smaszny był chleb moczany u wadzie i pasypany cukram! Chibo szto uże jakoja dzicia wielmi chwareło, to jechali da dachtora da Biełahostoku.
A jak hadawali małyja? Nichto nad jimi tak ni trosca jak dziś. Ni było pampersau ani usialakich kalarowych ubrankau. Maci musiała pryhatowici wyprauku dla swojho małoho. Najczaściej szyła, albo sama maci, albo babka, albo chto z radziny. Kab było miaka, to czasto z jakichci starych reczau wykrojwali i szyli koszulki. Za majich czasau to pialuszkie uże byli z tetry. Jich trebo było wywaryci u saganie i myci. Kak samo i kaszulki dla małych, usie wywarwali u kipiatku. I dzieci adnyja po druhich nasili ubrania, czasam chto z radziny oddawau jak jaho dzieci uże wyraśli.
U nas było mnoho u chaci i było kamu minie pilnawaci jak letam była rabota u poli. Ala czasam jak ni było starejszych, to dzicia brali z saboju na pola. Kłali dzie pod dzisiatkom czy pad drewam i jano spało. Czasam na peuno i papłakało. Byli kałyski albo łożaczka i dzieci kałysali. Ja mieła takoja dryuniana łożaczko na biegunach. Nu i siannik z sałomy, a poduszka z pierja. Nichto tedy ni czuł a żadnych alergiach.
Ja ni chwareła jak była małaja, moża tom, szto maja babka Zina znałasa na ziołach. Jak chto prastudziłsa, to uże paryła malinnik czy lipowy ćwiet. Jana też rabiła zastrzyki. Pomniu jak u dryunianym pudełku byli szklanyja strzykauki i hołki, katoryja jana wywarwała u kipiatku. I susiedzi jak mieli zastrzyki, to prychodzili da babki rabici. Mnie nigdy ni rabiła i ceła sczaścia, bo heta hołka to była takaja grubawata. Ala ja ni czuła jak chto kiedy kryczau u babki.
Jak ja była uże bolsza, mieła moża z siem let i zachwareła, to dochtar prypisał mnie syrop od kaszlu. Jon był taki nidobry, szto ja nijak ni chacieła jaho pici. Da dziś pomniu jaho smak. I dziś jon je u aptecy, jak na jaho paladaju, to aż minie trasie. Pomniu też jak u szkoli treboi było iści da dantystki. Kiedy jana naczała mnie wiarcić zub, mnie tak baleło, szto ja uciakła od dantystki i z szkoły. Douho u minie była trauma da dantysty. Nawat dziś ni mahu skazaci, szto ja lublu tam chodzici.
Uże minuło tyla let, a ja usie uspaminaju maju siniuju bluzaczku z kocikam i żołto - czyrwony tarnistar...
(hr)