Decyzja Mieczysława Baszki o przejściu z Polskiego Stronnictwa Ludowego do Porozumienia demoluje układ polityczny w powiecie sokólskim i na Podlasiu.
Trudno wyobrazić sobie, by do transferu doszło z powodu sympatii wicepremiera Jarosława Gowina do posła z Sokółki. Baszko musiał wnieść coś w posagu, i wcale nie był to jego mandat poselski. Zjednoczona Prawica ma ich w Sejmie aż nadto. Wydaje się, że to przede wszystkim perspektywa pociągnięcia za sobą sympatyków politycznych, którzy w najbliższych wyborach nie opowiedzą się już po stronie ludowców, a Prawa i Sprawiedliwości i sprzymierzonych z nią ugrupowań. Były marszałek ma w województwie podlaskim wielu znajomych, którzy potrafią ze zrozumieniem patrzeć na sondaże wyborcze i wyciągać z nich wnioski. A te wyraźnie sugerują, że w starciu o sejmik PiS ma szansę na objęcie samodzielnych rządów. „Baszkowcy” mogliby mu w tym tylko pomóc.
Dziś na antenie Polskiego Radia Białystok Mieczysław Baszko przyznał, że tegoroczne wybory są dla niego ważne. Wspomniał przy tym o funkcji starosty sokólskiego. Kilka miesięcy temu poseł wszedł w polemikę z Piotrem Rećko w tym właśnie temacie i nie były to dżentelmeńskie pogaduszki.
CZYTAJ WIĘCEJ: Mieczysław Baszko: Podjąłem decyzję, że będę ubiegał się o funkcję starosty sokólskiego
Starosta sokólski krytykuje posła i wzywa go do udziału w debacie
Decyzja byłego lidera PSL burzy plany obecnego starosty. Nie będzie mógł on otwarcie atakować swojego dotychczasowego rywala politycznego, bowiem decyzje o tym, jak będą wyglądały listy wyborcze i na kogo trzeba będzie grać, nie zapadną w Sokółce, a być może nawet nie w Białymstoku, a Krzysztof Jurgiel będzie musiał nadstawić ucha na sugestie Jarosława Gowina i Stanisława Derehajły (to były wójt Bociek, który zrezygnował z pełnienia tej funkcji, by zostać sekretarzem generalnym w Porozumieniu; on też może stać za transferem Mieczysława Baszki, panowie świetnie się znają).
Nie wszystkie karty są jeszcze odkryte i trudno mówić o tym, jak finalnie ułoży się ten pasjans. Kto zostanie kandydatem na burmistrza Sokółki w sytuacji, gdy po jednej stronie politycznej barykady nagle znaleźli się Mieczysław Baszko, Piotr Rećko i Piotr Bujwicki? Czy będzie nim namaszczany przez starostę Daniel Supronik, czy może ktoś, kogo wskaże były marszałek? A może panowie zechcą podzielić się władzą w ten sposób, że Mieczysław Baszko dostanie wolną rękę w powiecie, a Piotr Rećko zawalczy z Ewą Kulikowską o fotel włodarza miasta? Decyzje wciąż przed nami.
Poseł wie, czym jest realna władza. Jako marszałek decydował o wielkich pieniądzach. Nawet jego przeciwnicy polityczni przyznają, że gdyby Baszko nie sprawował tego urzędu, nie byłoby pieniędzy na modernizację drogi Sokółka - Dąbrowa Białostocka, czy planów budowy wiaduktu nad torami na ulicy Kryńskiej. Poseł poznał też bezsilność opozycji, która nie dość, że niewiele może, to jeszcze nie ma składnego pomysłu na to, jak wydobyć się z tego marazmu. Można oczywiście składać wnioski o wprowadzenie poprawek do budżetu państwa, ale skutek takich działań z góry skazany jest na niepowodzenie. Lepiej jest dzielić kasę, niż jej nie dzielić.
Paradoksalnie transfer posła może zakończyć trwająca od wielu lat wojenkę sokólsko-sokólską, która nikomu nie służy. I nie tak trudno wyobrazić sobie teraz nazwiska Rećko czy Matyskiel na tej samej liście wyborczej, jakkolwiek egzotycznie by to nie brzmiało...
Piotr Biziuk